Polub mnie!

czwartek, 20 listopada 2014

Telewizja uspokaja. Fałszerstwa wyborcze? Nic się nie stało, przesadzacie

Czytając kolejne doniesienia o przedziwnych wynikach, czytając o programie PKW, który może modyfikować każdy średniozaawansowany internauta czy słysząc i oglądając dowody na co najmniej setki fałszerstw wyborczych i ogromnej ilości głosów nieważnych, każdego Polaka krew zalewa. Uspokajająco działa wtedy dawka wiadomości telewizyjnych.

We wczorajszych (19.11) „Wydarzeniach” opublikowany został materiał, który mówił o żądaniu przez PIS i SLD powtórzeniu wyborów oraz o chaosie w Państwowej Komisji Wyborczej.

Fakty w sprawie wyborów są następujące: PKW posiada dziurawy i idealny do manipulowania wynikami program do liczenia głosów. PSL osiąga takie wyniki, że to ono powinno rządzić w kraju i koalicji a nie PO. Mamy do czynienia z zatrważającą liczbą głosów nieważnych na czym (tak jak w 2010) korzysta nie kto inny jak PSL. Mnóstwo przypadków także i udokumentowanych, gdzie oddawane były głosy na dane partie (głównie KNP i RN) a później głosy te znikały. Wyborcom rozdawane były już wypełnione na niektórych stronach karty wyborcze. Drukarki same zaznaczały? Członkowie PKW jeździli do Moskwy szkoląc się jak przeprowadzać wybory od ludzi, który potrafią tak zrobić aby frekwencja w niektórych miejscach sięgała ponad 100%.

W wydarzeniach natomiast zobaczyliśmy wniosek o ponowne przeprowadzenie wyborów. Wypowiedź prezydenta, który wzywa do uspokojenia się i żądania ponownych wyborów uważa za niedorzeczne. Rozważa pociągnięcie do odpowiedzialności członków PKW, ale po wyborach. O liczbie nieważnych głosów w głównych wydaniach mamy tylko tutaj. Na szczęście szybko spieszą nam z wyjaśnieniem, że to dlatego bo kartki do głosowania były w formie książeczek i ludzie nie wiedzieli jak głosować tj. Ile X-ów postawić.

W innych wydaniach to samo, prezydent uspakaja, nic się nie stało, wszyscy przesadzają i konsekwencją tego będzie pozbawienie stanowisk ludzi z PKW. Nikt tylko nie mówi więcej o nieważnych głosach, o wypełnionych kartach. Wszystko jest pokazane w formie spokoju i niepotrzebnej paniki, którą uspokoi zwolnienie paru ludzi. PSL wyśmiewa się z opinii, ze wszyscy uważają że jest źle bo to PSL ma dobre wyniki.

Większość telewidzów jest tym zadowolona i usatysfakcjonowana bo pragnie spokoju. Nie obchodzi ich to, że to jawna manipulacja, że rządzący posuwają się do coraz to odważniejszych metod manipulacji i kłamstwa, aby utrzymać się przy władzy. Ewidentna propaganda wygrywa i kierunkuje myślenie tak jak tego sobie życzą. Dobrze, że są ludzie i środowiska świadome całej tej mistyfikacji. Choć będą zapewne oczerniane to pewne jest to, że nie ujdzie im to na sucho.

Powoli zbliżają się do granicy kiedy to wszystko wybuchnie. Wtedy nawet medialne manipulacje nie pomogą bo ta grupa świadomych ludzi nie odpuści! Nie odpuszczę, nie odpuścimy!

środa, 12 listopada 2014

KRRiT ministerstwem propagandy i oświecenia publicznego?

Siłę mediów odkryto już dawno. Pierwszy był Joseph Goebbels minister propagandy i oświecenia publicznego III Rzeszy Niemieckiej. Z sytuacji jaką można dzisiaj zaobserwować takim ministerstwem mogłaby zostać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W poszczególnych stacjach i wśród polityków są więksi manipulatorzy niż Goebbels.

To wszystko przerasta najśmielsze wyobrażenia. Niezależnie od poglądów politycznych trzeba być naprawdę ślepym żeby nie zauważyć swoistego bojkotu Kongresu Nowej Prawicy i co jeszcze ważniejsze manipulacji mających zbić poparcie dla tej partii. Zdecydowanie stanowi ona (jak i oczerniany przez media Ruch Narodowy) zagrożenie dla establishmentu politycznego w Polsce i dla postkomunistycznych układów. To jest powód tych działań. O manipulacji i zakłamaniach wobec Ruchu Narodowego napiszę przy okazji analizy „relacji” ze święta Niepodległości. Teraz KNP.

Sondaż

Sondaże są sposobem zobrazowania poparcia dla danych kandydatów bądź też partii politycznych i często właśnie wyborcy kierują się tymi sondażami podczas dokonywania swojego wyboru. Wiadomo oczywiście, że nie sondaże powinny być kryterium jednak w większości wypadków tak jest. Chodzi oczywiście o „niezmarnowanie” swojego głosu, bo po co głosować na kogoś kto ma niskie poparcie, lepiej poprzeć silniejszego, któremu bliżej do naszego światopoglądu. Tym sposobem od lat mamy te same partie w sejmie oraz tych samych ludzi rządzącymi większymi miastami. Częstym procederem jest zaniżanie sondaży dla danych opcji, ale „Gazeta Wyborcza” przeszła już samą siebie pomijając w sondażu na prezydenta Krakowa kandydata Nowej Prawicy- Konrada Berkowicza, który wg. Innych sondaży osiąga ok. 10% poparcie.


Debata

Kolejnym elementem jakim kieruje się wyborca są debaty między kandydatami. Charakteryzują się one tym, że prowadzone są rozmowy na różne tematy pomiędzy wszystkimi kandydatami bądź też tymi z większym poparciem. Tutaj znowu fenomen ponieważ radio TOK FM, które organizuje serię spotkań po całej Polsce z przedstawicielami na prezydentów głównych miast, nie zaprasza na nie kandydatów z ramienia KNP: „Nie zapraszamy przedstawicieli partii, która stosuje przemoc fizyczną lub słowną”. Kpina. Manipulacja. Ustawka.

W Krakowie zadano na debacie TOK FM pytanie do Konrada Berkowicza, którego nie było:




W Warszawie natomiast nie zaproszono na zbliżającą się debatę Przemysława Wiplera, co TOK FM tłumaczyło swoją wyuczoną formułką:



Ministerstwo propagandy

Co zatem na to KRRiT, która ukarała telewizję TRWAM za to, że nie pokazywała wydarzeń jak by sobie tego życzyli (pisałem o tym w tekście „Cenzura wiecznie żywa”). Czy manipulowanie i wybieranie lepszych i gorszych do publicznych i medialnych debat jest w porządku? Jest to wpływanie na zdanie ludzi. Skoro stwierdzono, że przekaz z Marszu Niepodległości w 2013 roku wpłynie na zachowania społeczne to teraz czemu uważa się, że takie zachowania tego nie zrobią? Są równi i równiejsi?


Zapraszam na fb
facebook.com/edukacjamedialna2014

piątek, 7 listopada 2014

Przemysław Wipler jako wojownik. Wojownik prawdy

TVN skompromitował się na żywo u siebie w stacji. Wyborcza pomaga jak może. Kłamstw ciąg dalszy. Niektórzy rozumieją inni nie, czyli Przemysław Wipler demaskuje TVNowską propagandę.

Z serwisu Youtube zniknęło nagranie z wczorajszych "Fakty po Faktach" gdzie to poseł Przemysław Wipler brutalnie zdemaskował TVNowską manipulację, której nagminnie dopuszczają się "dziennikarze" tej stacji. Precedens? Do tej pory raczej takie materiały nie znikały z powodu: "Roszczenia praw autorskich przez TVN S.A.".

Wczorajszy program dotyczył oczywiście publikacji nagrań z monitoringu z zajscia z ubiegłego roku kiedy to podobno poseł Wipler pobił policjantów. materiały filmowe wyrażają zupełnie co innego. TVN zaraz po tym zajściu zaczął krucjatę wymierzoną w Przemysława Wiplera. Zaprezentował materiał w którym to rzekomy świadek- taksówkarz opowiadał jak to pan Wipler bił policjantów i był bardzo agresywny. Używał do tego opisu dziwnych sformułowań typu: zostały użyte wobec niego środki przymusu bezpośredniego i opisywał zdarzenia mające miejsce także poza ulicą Mazowiecką gdzie doszło do incydentu. Było to co najmniej dziwne, ale oczywiście materiał w całości był skonstruowany tak, aby zniszczyć posła. Wiadomo nie od dziś, że stacja ta wspiera Platformę Obywatelską i realizuje programy oraz nagrania tak żeby zniwelować poparcie dla przeciwników partii rządzącej.
Pogram zaczął się od ewidentnego ataku prowadzącego tj. postawienia pewnego założenia tezy, która to miałaby poprowadzić program w kierunku niekorzystnym dla posła. Ku nieszczęściu TVNu Przemysław Wipler doskonale na to odpowiedział od razu pokazując nierzetelność oraz manipulację stacji co wprowadziło prowadzącego w osłupienie.

Prawda zwyciężyła. Tvn wykasowął nagranie z sieci gdzie cieszyło się ogromną popularnością i próbuje to wszystko zamazać. W umysłach ludzi myślących to jednak pozostanie i zapamiętają prawdziwą twarz tej stacji. Głupsi będą jej wierzyć.

Oczywiście w świecie mediów trzeba sobie pomagać! Z odsieczą ruszyła już Gazeta Wyborcza na której to łamach pani Olejnik snuje teorie spiskowe i znów szczuje na posła Wiplera.

Materiałów do analizy nie zabraknie, niedługo obszerniejsze teksty traktujące o tym zakłamaniu.



Zapraszam do polubienia profilu na facebooku: Edukacja medialna ludzie

sobota, 1 listopada 2014

Cenzura wiecznie żywa

Obecne władze chwalą się 25-leciem wolności. Wolności od czego? Od bycia pachołkiem Moskiewskim. Teraz jesteśmy pachołkiem Brukselskim i Berlińskim. Co się zmieniło? Aż tak się nie zagłębiam wiem tylko, że cenzura nadal istnieje pomimo „wolności”. Oto tekst analizujący przykłady cenzury w mediach prywatnych jak i publicznych z ostatniego roku. Przeczytaj jak Państwo wybiera czym Cię nakarmić w telewizji.


Cenzura (łac. censere ’osądzać’) – świadome wprowadzenie w błąd poprzez selektywny dobór zazwyczaj masowo rozpowszechnianych informacji. Tyle definicja. Podana dla jasności. Jakby ktokolwiek miał wątpliwości.

TRWAM przy swoim

TRWAM. Telewizja nie „leżąca” obecnej władzy. Problemy z nią zaczęły się już kiedy starała się wejść do naziemnej telewizji cyfrowej. Został ogłoszony konkurs na telewizję, która zajmie 4 miejsca TVP na pierwszym multipleksie (Pierwsza z trzech „części” na jakie jest podzielona naziemna telewizja cyfrowa) gdyż publiczna telewizja zostaje przeniesiona na trzeci. Konsultacje społeczne, które przeprowadziła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wykazały zapotrzebowanie na kanał o tematyce społeczno- religijnej. Tutaj za wszelką cenę starano się utrudnić TRWAM wygranie konkursu zasłaniając się różnymi argumentami. Jako jedyny kanał spełniała warunki dotyczące jakości przekazu, finansowo stała zdecydowanie dużo lepiej niż np. wcześniej przyjęte telewizje jak choćby np. Polo TV. Tak pisano w tamtym czasie o dyskryminowaniu telewizji: „cały czas trwa niespotykana nigdy wcześniej ogromna społeczna akcja wysyłania protestów do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przeciwko dyskryminowaniu Telewizji Trwam – zebrano już ponad 2,4 mln podpisów. Medioznawcy podkreślają, że świadczy to o tym, iż dużo więcej ludzi chce oglądać program tej katolickiej stacji. Także ci, którzy mają sporadyczny kontakt z Telewizją Trwam lub śledzą niektóre jej programy w internecie, chcieliby mieć możliwość bezpłatnego oglądania jej za pośrednictwem naziemnej telewizji cyfrowej.”
Według niektórych informacji dojście tej stacji do odbioru naziemnego blokowali rządzący z Platformy Obywatelskiej co wydaje się mieć ręce i nogi, gdyż wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości czyli głównej partii opozycyjnej to widzowie TRWAM a dostępność ogólnopolska mogłaby zagrozić PO. Gdy nie można było wycofać się już z miejsca w pierwszym multipleksie zaczęto tworzyć konkurencję dla katolickiej telewizji w postaci różnych kanałów np. Boska TV, która to jest telewizją internetową czy Religia TV, która należała do TVN jednak nie przynosiła zysków i zaprzestano produkcji programów.
Wszystko na szczęście dobrze się skończyło i dzięki uporowi ludzi KRRiT zmuszona była przyznać koncesję TRWAM choć ewidentnie przez względy polityczne starano się do tego nie dopuścić, gdyż katolicy wnoszą powiew prawdy a to przy manipulacyjnych i pro rządowych mediach jak TVN czy TVP, są zagrożeniem dla establishmentu politycznemu w Polsce.

Tęcza niezgody. Kara dla TRWAM bo nie pokazuje jak należy

Ta sama Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która starała się nie dopuścić do nadania koncesji dla TRWAM ukarała tę stację (A właściwie fundację LUX Veritatis, która jest właścicielem stacji) 50 tysiącami złotych kary za „propagowanie działań sprzecznych z prawem w Telewizji Trwam. Kara dotyczy relacji z Marszu Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2013 roku. Prowadzący audycję i jego gość popierali niszczenie Tęczy na placu Zbawiciela (…) Komentując fakt podpalenia Tęczy, wyrazili oni swoje opinie w taki sposób, iż można było odnieść wrażenie, że zniszczenie instalacji artystycznej uznają za postępowanie właściwe i społecznie usprawiedliwione, a niszczenie cudzej własności jest właściwą formą wyrażenia dezaprobaty wobec opinii i zachowań odmiennych od własnych". Krótko mówiąc: nie pokazano tego incydentu tak jak by to sobie Rada a właściwie rządzący wymyślili (nota bene Marsz niepodległości też jest konsekwentnie krytykowany i zakłamywany w telewizji ponieważ jest niebezpieczny dla rządzących, którzy oszukują i okradają Polaków). Trudno to komentować. Oczywistością i prawdą jest, że tęcza zdecydowanie nie podoba się większości Polaków i warszawiaków ponieważ jest symbolem grzechu Sodomskiego, a narzucanie interpretacji wydarzeń przez KRRiT jest czymś karygodnym i w normalnym Państwie nie do przyjęcia.

Telewizja Publiczna tylko z wybranymi

Głośną sprawą było zdjęcie z anteny programy Jana Pospieszalskiego: Bliżej. Oficjalnie TVP ogłosiła, że nie zgadza się na obecność w studiu Jacka Karnowskiego założyciela serwisu „wSeci.pl” gdyż ten kontrowersyjnie wypowiadał się o Andrzeju Turskim. TVP zaproponowało zmianę gościa jednak, gdy Pospieszalski odmów zdecydowano się zdjąć program. Odcinek miał dotyczyć ustawy o lasach państwowych, która to jest bardzo niekorzystna i sprawia, że rząd może bezkarnie karczować i wyprzedawać narodowy majątek jakim są lasy, aby łatać dziurę budżetową, którą sam powiększa. Być może Karnowski miał dla władzy niewygodne stanowisko.
Niejednokrotnie w programie redaktora Pospieszalskiego poruszane były tematy niewygodne dla władzy i pokazujące ich samowolkę tym bardziej pewnie Pospieszalski nie należy do ulubieńców władz TVP. Oficjalne stanowisko wydawcy programu było inne niż TVP i brzmiało tak: "TVP nie zgodziła się na jego obecność w programie, ale nie przedstawiła merytorycznych powodów uzasadniających tę decyzję. Zakaz zaproszenia do TVP redaktora Jacka Karnowskiego ma charakter przypominający cenzuralny „zapis na nazwisko” stosowany w PRL-u. Jako człowiek, który współtworzył niezależny obieg prasowy za czasów komunistycznych, nie mogę się na to zgodzić.”

Wiele przypadków

Takich zachowań jest jednak wiele i zapewne wiele jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Dotyczy to zarówno TVP jak i innych mediów jak np. blokowanie tekstów Krzysztofa Ziemca w Onecie. TVN, Gazeta Wyborcza, Newsweek, natemat.pl to ewidentnie tytuły pro rządowe. Jak to się opłaca? Media pozwalają się utrzymać u władzy w zamian dostają zlecenia na publiczne zamówienia. Tak w skrócie.
Program „Tomasz Lis na Żywo” jest doskonałym przykładem manipulacji. Świetnie opłacany redaktor Lis, otrzymujący odznaczenia z rąk prezydenta choć na żadne nie zasłużył. Swój swojego wspiera. I tak przed goszczeniem pana premiera Tuska w studiu programu można było przeczytać, że nie ma już dostępnych miejsc na widowni dla chętnych widzów a na profilu młodzieżówki PO szukano jeszcze chętnych na udział w programie. I o dziwo, dziełem przypadku właśnie w tym odcinku „spontanicznie” publiczność odśpiewała sto lat premierowi z okazji jego prezydentury w Unii. To takie podziękowanie za odznaczenie? Wszak Donald i prezydent to ta sama klika i partia. Skoro to nie propaganda, a pokazane wcześniej przypadki to nie cenzura, to co?

Jeżeli my nie wywalczymy wolności to kto? Dzieci UBeków, eSBeków, wysokich partyjnych PZPR oraz kapusiów zarabiają krocie w publicznych mediach. Przypadek? Ciężka to walka jednak konieczna. Ciężko bo trzeba teraz walczyć z zaślepieniem i obłudą narodu a konieczna bo jesteśmy to winni tym którzy za wolność polegli.